Craters of the Moon
Craters of the Moon w stanie Idaho to podróż na inną planetę.
Zajmujące powierzchnię 618 kilometrów kwadratowych, Kratery Księżyca to geologicznie najmłodsze pola lawy bazaltowej w kontynentalnej części Stanów Zjednoczonych. Więcej „świeżej” lawy w Ameryce Północnej można zobaczyć jedynie na Alasce i na Hawajach. Lawa wypłynęła tu po raz ostatni zaledwie 2,200 lat temu. Aktywność wulkaniczna z 1983 roku sugeruje, że najbliższy wybuch może nastąpić w każdej chwili.
Na Kraterach Księżyca wylądowaliśmy przypadkiem. Szukaliśmy rozsądnej cenowo alternatywy dla noclegów w Jackson Hole. Pierwotny plan zakładał zwiedzanie Yellowstone (zobacz wpis: Park Narodowy Żółtego Kamienia), Grand Teton (zobacz wpis: Park Narodowy Grand Teton) i Salt Lake City. Na szczęście zdecydowaliśmy się przedłużyć podróż o jeden dzień i tak trafiliśmy do Idaho.
Wybierz się z nami w blogową podróż po Kraterach Księżyca. Poznasz najciekawsze atrakcje tego zakątka Idaho, a jeśli planujesz własną podróż, znajdziesz tu dużo praktycznych porad.
Ruszamy? Ruszamy!
Idaho
Idaho [czyt. Ajdaho] zajmuje 2/3 powierzchni Polski. Jego stolicą jest Boise [czyt. bojsi], gdzie mieszka około 250,000 osób. Na terenie Idaho znajduje się Hells Canyon, najgłębszy kanion Ameryki Północnej. Jest aż o 600 metrów głębszy niż Wielki Kanion Kolorado w Arizonie (zobacz wpis: Grand Canyon). Idaho może się też pochwalić czterema Międzynarodowymi Parkami Ciemnego Nieba, w tym oczywiście Craters of the Moon (2-ga klasa w skali Bortle’a). To doskonałe miejsca do podziwiania Drogi Mlecznej, widocznej gołym okiem na czyściutkim niebie. Idaho to także raj dla narciarzy, wielbicieli górskich wędrówek, wędkarzy, myśliwych, kajakarzy i miłośników sportów ekstremalnych. 25% populacji Idaho stanowią mormoni, o których opowiadamy w artykule Mormoni w Salt Lake City.
Francuski w Idaho
Sporo nazw własnych w Idaho – miast, gór i jezior – jest w języku francuskim. Pochodzą jeszcze z czasów, gdy kłusownicy z francuskojęzycznej części Kanady polowali tu na bizony, aby pozyskać cenne futra. Z francuskiego pochodzi na przykład nazwa stolicy Idaho – Boise (drewniany), pasmo górskie Teton (pierś kobiety), rezerwat indiański Nez Perce (przekłuty nos), jezioro Pend Oreille (wisiorek w uchu) czy park krajobrazowy Coeur d’Alene (serce szydła).
Granica z Kanadą
Północne Idaho, przy samej granicy z Kanadą, to przede wszystkim lasy. Jest tu o godzinę wcześniej niż w pozostałej części stanu. Północ Idaho (powyżej rezerwatu indiańskiego Nez Perce) należy bowiem do strefy Pacific Time Zone, czyli tej samej, co Kalifornia. Mieści się tu jezioro Pend Oreille, okolice chętnie wybierane przez bogatszych Amerykanów na domki letniskowe. Nieco na południe od Pend Oreille znajduje się obszar zwany CDA (Coeur d’Alene). To dawne tereny rolnicze, obecnie coraz częściej kupowane hurtem przez developerów, budujących tu eleganckie domy dla emigrantów z Kalifornii, zwanych Californian Transplants (dosłownie: transplanty z Kalifornii). Kalifornijczycy uciekają od przeludnienia, wysokich podatków i jeszcze wyższych kosztów utrzymania, szukając w północnym Idaho tzw. slow life, czyli życia na wolnych obrotach.
Srebrna Dolina
Podróżując na południowy wschód od parku krajobrazowego Coeur d’Alene, drogą I-90, dotrze się do Silver Valley – Srebrnej Doliny. To dawne tereny górnicze, pełne małych, pokopalnianych miasteczek. W latach 70-tych, kopalnię srebra Sunshine Mine w Kellog nawiedziła największa katastrofa górnicza w dziejach USA. W wyniku pożaru, trawiącego podziemne szyby przez ponad tydzień, zginęło 91 górników. Srebrną Dolinę otaczają piękne i czyste lasy, które zajmują blisko 2/3 całej powierzchni Idaho.
Ojczyzna ziemniaka
Położone na południe od Yellowstone i Grand Teton okolice Pocatello to przede wszystkim tereny rolnicze. Pochodzi stąd 5 miliardów ton ziemniaków rocznie, będących jednym z symboli Idaho. Niewykluczone, że to gdzieś pod granicą z Wyoming po raz pierwszy w historii przyrządzono potrawę funeral potatos – ziemniaki pogrzebowe. Danie przypomina zapiekankę ziemniaczaną z serem, niegdyś podawaną na stypach, a dziś chętnie spożywaną na każdą okazję, jesienią i zimą. Czy na pewno najwięcej ziemniaków w USA uprawia się akurat w okolicach Pocatello? Jak mawiają mieszkańcy: Potayto, potahto [czyt. potejto, potato] – „ziemniak, ziemniak”, co po polsku oznacza: „To nie ma znaczenia”. Ziemniak jest tu tak popularny, że doczekał się nawet własnego muzeum w Blackfoot (zobacz godziny otwarcia Idaho Potato Museum).
Dolina Skarbów
Na północ od rzeki Snake River i pustyni Owyhee leży Dolina Skarbów – Treasure Valley. To jeden z najszybciej rozwijających się regionów Stanów Zjednoczonych. Tereny Treasure Valley są dość gęsto zaludnione. Powstały tu nowoczesne miasta, takie jak Boise i niezbyt bezpieczne Nampa i Meridian. Choć ceny w Boise poszybowały w górę, to wciąż koszt życia jest tu o 30% niższy niż w San Francisco. Ale w Treasure Valley znajdą się również nieco snobistyczne zakątki, takie jak Eagle, pełne rezydencji za miliony dolarów.
Klejnoty Idaho
Choć stan Idaho znany jest głównie z uprawy ziemniaków, jego oficjalnym przydomkiem jest „The Gem State” – Stan Klejnotów. Występuje tu 240 różnych minerałów (w tym drogocennych). Jednym z nich jest niezwykle rzadki star garnet: granat gwiaździsty. Fioletowy klejnot z białą, cztero- lub sześcioramienną gwiazdą można znaleźć wyłącznie w Indiach i w Idaho. Efekt optyczny białej gwiazdy nosi nazwę asteryzm i jest spowodowany formowaniem się rutylu (minerału złożonego z dwutlenku tytanu) wewnątrz granatu gwiaździstego. Wydobycie tego klejnotu odbywa się latem w Emerald Creek Garnet Area, należącym do Idaho Panhandle National Forest, 515 kilometrów na północ od Boise. Aby uzyskać dig permit (zezwolenie na wydobycie granatu gwiaździstego), należy zakupić bilet na stronie recreation.gov.
Arco
Stukanie deszczu o parapet motelu na obrzeżach Idaho Falls zbudziło nas z samego rana. Wiał nieprzyjemny wiatr, a na horyzoncie zbierały się ciemne chmury burzowe. W tej deszczowej aurze wjechaliśmy do Arco, pierwszej na świecie miejscowości napędzanej energią atomową. Wszystko tu nawiązywało do atomu: po lewej restauracja Atomic Burger, po prawej Atomic Motel.. Wzgórze Number Hill obok Arco zdobiły wielkie daty, namalowane na kamieniach. W 1920 roku, studenci Butt High School zaczęli zapisywać tam daty ukończenia szkoły i od tego czasu Arco kontynuuje tę tradycję.
Craters of the Moon
Za Arco krajobraz zrobił się czarny. Okoliczne pola przypominały kruszonkę do szarlotki, tyle że czarną i ważącą kilkaset ton. W każdą stronę, aż po horyzont, otaczała nas teraz czarna lawa i czarne skały, pokryte skarłowaciałą roślinnością. Gdy zjawiliśmy się w Robert Limbert Visitor Center, byliśmy jedynymi turystami. Pobraliśmy bezpłatną mapkę okolicy i wyruszyliśmy w samotną podróż po tych księżycowych terenach.
Ciekawostki o Craters of the Moon
Średnio co 2,000 lat, gorąca lawa unosi się na powierzchnię. W ciągu ostatnich 15,000 lat w Craters of the Moon nastąpiło aż osiem większych erupcji. Tak powstały różnorodne stożki wulkaniczne, zwane cones. W niektórych miejscach lawa rozlała się, płynąc jak rzeka w zwolnionym tempie. W innych, tryskała na powierzchnię i rozpylana przez wiatr tworzyła unikatowe kształty.
Ponieważ ostatnia erupcja wydarzyła się stosunkowo niedawno, jej świadectwo jest bardzo dobrze zachowane. To doskonałe miejsce, aby zobaczyć, jak zbudowana jest nasza Ziemia. Każdego roku przybywa tu 250,000 odwiedzających z całego świata. Jeśli wierzyć kolorowym pinezkom na mapie w Robert Limbert Visitor Center, wielu z nich pochodzi z Polski. Widzieliśmy pinezki z Warszawy, Krakowa, Białegostoku, Szczecina, Rzeszowa, Łodzi, a nawet spod Tatr.
Dzieje Craters of the Moon
Kratery Księżyca to miejsce niezwykłe i tajemnicze, przez setki lat omijane szerokim łukiem przez górników i rancherów. Jedynie przez północny skrawek tych terenów biegł szlak pionierów, którzy niechętnie wędrowali tędy swoimi covered wagons. Korzystali z niego, by uniknąć potencjalnych konfliktów z plemieniem Shoshone-Bannock, którzy od wieków zamieszkiwali Kratery Księżyca. Choć dziś trudno to sobie wyobrazić, kiedyś na polach lawy rozstawiano tipi, a członkowie plemienia prowadzili tu swoje codzienne życie.
Sytuacja zmieniła się 100 lat temu dzięki podróżnikowi Robertowi W. Limbertowi. W 1920 roku Limbert wyruszył na 17-dniową, 80-kilometrową wyprawę przez te surowe, wulkaniczne tereny, nadając wielu miejscom współczesne nazwy i dokumentując je na kamerze. Jego odkrycia ukazały się na łamach magazynu National Geographic w marcu 1924 roku. Artykuł, okraszony 24 czarno-białymi fotografiami, zatytułowano: „Wśród Kraterów Księżyca„. W tym samym roku, prezydent Calvin Coolidge ogłosił Craters of the Moon monumentem narodowym.
Astronauci z NASA
Craters of the Moon to znakomite pole do badań, nie tylko wulkanicznej historii Ziemi, ale również Kosmosu. W 1969 roku NASA wysłała tu astronautów z misji Apollo. W warunkach przypominających powierzchnię Księżyca doskonalili umiejętności przydatne do zbadania naszego jedynego naturalnego satelity. Także przed misjami na Marsa, NASA wysyłała tu astronautów. Podczas pięcioletnich wypraw do Craters of the Moon uczyli się, jak wykonywać badania podobne do tych, których oczekiwano od nich na Czerwonej Planecie.
100-lecie Kraterów Księżyca
W 2024 roku, Craters of the Moon obchodzi stulecie istnienia. Latem odbyły się rozmaite wydarzenia, zarówno w samym parku jak i w okolicznych społecznościach, a nawet online. Każdy miesiąc miał motyw przewodni, na przykład „Spokojna Dzika Przyroda”, „Wybuchowa Geologia” czy „Rozległe Nocne Niebo”. Na przełomie maja i czerwca zorganizowano Star Party, gwiezdną imprezę plenerową. Należało przybyć na jeden z najbardziej odległych parkingów (nieopodal jaskiń), przynieść rozkładane krzesło, czerwoną latarkę, wodę i ciepłą kurtkę. Teleskopy krążyły z rąk do rąk do późnej nocy. Ostatni pasjonaci astronomii zawinęli się ze Star Party dopiero nad ranem.
Kratery zimą
Sceneria czarno-białych wulkanicznych krajobrazów przyciąga miłośników sportów zimowych na każdym poziomie zaawansowania. Rangersi prowadzą także zimowe wycieczki na rakietach śnieżnych, oprowadzając po ośnieżonych wulkanach i opowiadając o ich fascynującej historii.
Najniższa zanotowana temperatura w Craters of the Moon wynosiła około -35 °C. Zimy w tym regionie są bardzo mroźne, ponieważ rezerwat przyrody znajduje się na wysokim płaskowyżu Snake River Plain (1,800 m n.p.m.), gdzie warunki klimatyczne potrafią być ekstremalne.
Całkowitym przeciwieństwem jest pogoda w lipcu i sierpniu, gdy lawa na powierzchni Craters of the Moon rozgrzewa się do 70 °C.
Zwiedzanie Craters of the Moon
Dojazd
Do Craters of the Moon, oddalonych o 140 kilometrów od Idaho Falls i 240 kilometrów od Boise, najłatwiej dotrzeć samochodem. Nie warto polegać na nawigacji GPS, ponieważ potrafi wyprowadzić na odosobnione, szutrowe drogi. Robert W. Limbert Visitor Center mieści się tuż przy drodze U.S. Route 26 i prowadzi do niej świeżutki asfalt, równy jak stół. Warto wiedzieć, że sam przejazd całej pętli Loop Road (11 kilometrów) w Craters of the Moon zajmuje zaledwie pół godziny.
Craters of the Moon czynne są 365 dni, 24/7, a wstęp jest za darmo z kartą America the Beautiful.
North Crater
Pierwsze kroki w Kraterach Księżyca postawiliśmy w North Crater, czyli w Kraterze Północnym. Powstał około 2,500 lat temu, gdy lawa pełna gazu nagle wybuchła w powietrze. Spadając niczym deszcz na starsze pola lawy, stopniowo ochładzała się i zastygała. Potok lawy płynął przez trzy kilometry, aż zatrzymał się w sąsiedztwie dzisiejszego szlaku.
- Parking: niewielki, na kilka aut. Na parkingu dostępne toalety.
- Szlak: łatwy, około 500 metrów, przystosowany dla osób niepełnosprawnych.
Devil’s Orchard
Po krótkiej wizycie w Kraterze Północnym, zawitaliśmy do Devil’s Orchard – Sadu Diabła. Na kawałkach lawy osadziły się tu kolorowe porosty, będące pierwszymi roślinami, jakim udało się tu wyrosnąć. Porosty stopniowo zamieniają skały w ziemię, gdzie mogą zakorzenić się kwiaty i krzewy. Rosną tu m.in. kropliki (Mimulus), korzenie goryczkowe (Lewisia rediviva) i jaśminowiec Lewisa „Syringa” (Philadelphus lewisii) – narodowy kwiat Idaho. W Sadzie Diabła można spotkać również sosny giętkie (Pinus flexilis), porośnięte jemiołą o nazwie „miotła czarownicy” i przykryte wulkanicznym pyłem.
- Parking: niewielki, na kilka aut. Na parkingu dostępne toalety.
- Szlak: łatwy, około 800 metrów, przystosowany dla osób niepełnosprawnych.
Inferno Cone
Za Sadem Diabła wjechaliśmy na jednokierunkową pętlę i zatrzymaliśmy się przy Piekielnym Stożku (Inferno Cone). Powstał, gdy pełna gazu lawa wybuchła z głębi ziemi na kilkanaście metrów, rozsypując się w kształt idealnie czarnego stożka. Na próżno szukać śladów po tej erupcji, ponieważ Piekielny Stożek został tu przyniesiony przez wiatr, niczym dom Dorotki z Krainy Oz. Wdrapaliśmy się na szczyt Inferno Cone, podziwiając z góry wulkany Spatter Cones. W którąkolwiek stronę by nie spojrzeć, krajobraz był czarny aż po horyzont.
- Parking: niewielki, na kilkanaście aut.
- Szlak: dość stromy, około 300 metrów w jedną stronę.
Spatter Cones
Na szczycie Spatter Cones, czyli stożków lawowych, można zajrzeć wprost do serca Ziemi. Fragmenty lawy, która wybuchła ze stożków, rozpryskiwały się jak farba na okolicznych skałach. Oglądając te formacje, mieliśmy wrażenie, jakby lawa zastygła tu dopiero wczoraj. Dotknęłam jej w kilku miejscach, sprawdzając, czy na pewno nie jest już gorąca.
- Parking: niewielki, na kilkanaście aut.
- Szlak: kilka kroków.
Caves Area
W Craters of the Moon dostępnych jest pięć jaskiń, z których najpopularniejsza to Indian Tunnel. Na bardziej ambitnych eksploratorów czeka jaskinia lodowa, odległa, ale spektakularna – kiedyś wypełniona gorącą lawą, dzisiaj przypomina lodową katedrę. Choć teren sprawia wrażenie opustoszałego, żyje tu ponad 300 gatunków zwierząt, w tym kojoty i nietoperze, oraz aż 750 gatunków roślin. W czerwcu czarne pola lawy w Caves Area ożywają, pokryte kolorowym dywanem kwiatów.
Craters of the Moon zamieszkują cztery gatunki nietoperzy, które zimą hibernują w jaskiniach, a latem używają ich jako schronienia i miejsca dla młodych. Dzięki niezwykłej precyzji echolokacji, nietoperze potrafią pić z podziemnych źródeł podczas lotu, nie zatrzymując się na powierzchni wody.
Jednak życie tych stworzeń zagrożone jest przez White-Nose Syndrome, chorobę śmiertelną dla około 90% zakażonych nietoperzy, wywoływaną przez grzyby. Choć nie jest groźna dla ludzi, może być przenoszona na butach, ubraniach i sprzęcie jaskiniowym. Z tego względu wszyscy zwiedzający jaskinię muszą otrzymać specjalne pozwolenie (bezpłatne). Zdobądź pozwolenie na stronie Craters of the Moon – Cave Permit.
- Parking: niewielki, na kilka aut. Na parkingu dostępne toalety.
- Szlak: łatwy, około półtora kilometra (bez samych jaskiń).
Opuściliśmy Craters of the Moon ze świadomością, że to była fascynująca podróż po ziemi, która wyglądała jak nie z tego świata.
Shoshone Falls
Kontynuowaliśmy naszą podróż po Idaho. Gdy tylko skończyły się czarne pola lawy, powróciły żółte pola uprawne, rancza i krowy. Choć do wyborów prezydenckich 2024 pozostało zaledwie dwa miesiące, w całym południowym Idaho zauważyliśmy tylko dwa plakaty wyborcze. Oba wychwalały kandydaturę Donalda Trumpa i głosiły No Californication, nie chcąc, aby przybyli tu emigranci z Kalifornii. W każdym miasteczku był mały cmentarz, podlewany przez wielkie zraszacze. Cmentarze w Stanach wyglądają dokładnie tak, jak na filmach: równo przycięty trawnik, symboliczne płyty nagrobne i wetknięte obok małe flagi amerykańskie. Minęły nas dwie ciężarówki, wiozące mobile homes – przenośne domy na kółkach. W tej części Idaho, widzieliśmy wiele ubogich osiedli pełnych mobile homes.
Wkrótce zjawiliśmy się w miejscowości Twin Falls, w samym sercu Magic Valley – Magicznej Doliny. Nazwano ją tak na cześć pionierów, którzy na początku XX wieku przekształcili nieurodzajną ziemię w dobrze prosperującą krainę. W ramach ustawy Carey Act, prywatni nabywcy mogli otrzymać do 160 akrów ziemi w celach rolniczych. Powstały sieci kanałów, dziś pod nazwą Twin Falls Canal Company, które stały się trzecim największym systemem irygacyjnym na świecie.
Opłaciwszy wjazd (5 dolarów od auta), zatrzymaliśmy się przy Shoshone Falls. Wodospad zwany Niagarą Zachodu to jedno z częściej odwiedzanych miejsc w południowym Idaho. Shoshone Falls ma 65 metrów wysokości (14 metrów więcej niż Niagara) i 300 metrów szerokości. Bezpośrednio nad wodospadem znajduje się Idaho Power, hydroelektrownia, która reguluje przepływ wody. Ma obowiązek utrzymywać minimalny „dzienny przepływ widokowy”, wynoszący 8.5 m3/s. Podczas naszej wizyty, wody płynęło dokładnie tyle, i ani jednej kropli więcej. Chcąc obejrzeć Shoshone Falls w pełnej krasie, warto tu przyjechać między kwietniem a czerwcem.
Twin Falls
Po krótkiej wizycie w Shoshone Falls, postanowiliśmy zabawić jeszcze chwilę w pobliskiej miejscowości Twin Falls. Ze względu na zbliżającą się rocznicę zamachów na World Trade Center w Nowym Jorku, w miasteczku odbywał się 9/11 Memorial. Nad Kanionem Snake River rozciągnięto ogromną flagę amerykańską, powiewającą na wietrze. Materiał mierzy 1000 metrów kwadratowych i waży 180 kilogramów. Flagę zawiesiły specjalne drony, sterowane z pokładu łodzi na rzece Snake River.
Kanion Snake River powstał podczas Epoki Lodowcowej 17,400 lat temu, w wyniku powodzi o nazwie Bonneville Flood. W ciągu sekundy przepłynęło tyle wody, ile mogłyby pomieścić 374 pełnowymiarowe baseny olimpijskie. Była to największa powódź w historii Ziemi, często porównywana do biblijnego potopu. Woda wyrzeźbiła nie tylko kanion, ale również wodospady Shoshone Falls i Pillar Falls, spływając następnie do rzeki Columbia River i do Pacyfiku.
Podsumowanie
Wizytę w Idaho zakończyliśmy w restauracji Olive Garden, gdzie zjedliśmy chyba najlepszy obiad z całego wyjazdu. Nielimitowane dolewki pysznej zupy oraz makaron z krewetkami i świeżymi ziołami smakowały wybornie po dwóch tygodniach stołowania się w fast foodach. Nasz subiektywny ranking amerykańskich sieciówek przedstawimy jeszcze w osobnym wpisie.
Granicę z Nevadą przekroczyliśmy w miejscowości o nazwie Jackpot. Mieszka tu nieco ponad 800 osób, większość w mobile homes. Jak może wynikać z nazwy, Jackpot to jaskinia hazardu. Można tu wygrać lub stracić fortunę w wielkich, całodobowych kasynach. Niedługo za Jackpot zmieniliśmy strefę czasową z Mountain na Pacific i zameldowaliśmy się w Sharon Motel w Wells, moteliku typu mom-and-pop, zarządzanym przez sympatyczną starszą panią.
Wells w Nevadzie to jednocześnie najdalej wysunięty na zachód punkt naszej tegorocznej podróży. Teraz będziemy już wracać w kierunku Denver, odwiedzając po drodze Salt Lake City i cztery piękne parki narodowe: Arches, Canyonlands, Mesa Verde oraz Black Canyon of the Gunnison.
Dzięki, że jesteście z nami! 🙂
9 komentarzy
Grunt to zdrowie
Rewelacyjny opis! Zastanawialiśmy się czy by tam nie zajechać przy okazji zwiedzania Yellowstone i chyba nie będziemy już się zastanawiać 😀
Tierra Bonita
Super! Najkrótsza droga (4h) prowadzi z West Yellowstone przez Idaho Falls i Arco. Idaho Falls to też dobre miejsce na nocleg.
Pingback:
Pingback:
Mimiś
Zastanawialiśmy się nad dodaniem Craters of the Moon do naszego wyjazdu (wiosna 2025). Teraz już wiemy, że dodamy! 🙂 Dzięki za ten wpis, mega przydatne informacje.
Tierra Bonita
Dzięki i udanego zwiedzania!
Pingback:
Kasieńka
Super fotki! Widoki jak z innej planety, no i miejsce mało znane w Polsce.
Tierra Bonita
Dzięki! Craters of the Moon robią ogromne wrażenie.