
Park Narodowy Tsavo West
Park Narodowy Tsavo West rozbrzmiewa trąbieniem słoni i galopem zebr. Dostojne żyrafy skubią liście kolczastych akacji, a z buszu, wprost pod koła jeepów, wyskakują stada bawołów i antylop z rogami w kształcie serca.
Drogi w kolorze ochry przecinają się ze szlakami migracji zwierząt. Wiją się malowniczo wśród wzgórz, docierając do wodopojów i ośrodków noclegowych w sercu parku narodowego.

Spędziliśmy tu półtora dnia i wyjechaliśmy zachwyceni dziką przyrodą. W dzisiejszym artykule przybliżymy Park Narodowy Tsavo West i opowiemy o zwierzętach, które spotkaliśmy na safari.
Ruszamy? Ruszamy!
Park Narodowy Tsavo
Tsavo to pierwszy i największy park narodowy Kenii, założony tuż po II wojnie światowej. Autostrada A109, a także linia kolejowa Lunatic Express łącząca Mombasę z Nairobi, przecina go na dwie części: Tsavo West oraz Tsavo East. Choć powierzchnia obu parków przekracza 22,000 kilometry kwadratowe, zaledwie niewielka część dostępna jest dla zwiedzających. Ze względu na ograniczony czas, mogliśmy zwiedzić jedynie Tsavo West. W przeciwieństwie do Tsavo East, nie ma tu słynnych czerwonych słoni, ale za to te, które spotkamy w parku, są łagodniejsze niż ich krewni ze wschodu.
Dojazd do Tsavo West
Główna autostrada Kenii
Podróż z Mombasy do Tsavo West okazała się prawdziwą lekcją kenijskiej codzienności.
Zostawiliśmy za sobą panoramę Mombasy, gdzie wśród wieżowców tętniło życie największego portu morskiego Kenii. Od Nairobi dzieliło nas 500 kilometrów, a my sunęliśmy jednopasmową autostradą z pylistym poboczem.
Mimo Ramadanu, budowa autostrady A109 nie ustała ani na moment. Robotnicy w pomarańczowych kamizelkach i kaskach pracowali w upale. Ruch na drodze mógł przyprawić o zawrót głowy. Ciężarówki ślimaczyły się w korkach, a nasz minibus mknął poboczem, wyprzedzając na trzeciego.

Mijaliśmy plantacje papai i namorzyny, wśród których kołysały się rybackie łodzie.
Co jakiś czas zwalnialiśmy przy punktach kontroli drogowej, gdzie policjantki i policjanci ustawiali kolczatki na asfalcie. Na spowalniaczach ruchu handlarze sprzedawali kolorowe chusty, kokosy i czerwone owoce baobabu. Pojawiły się także podłużne worki pełne węgla drzewnego na sprzedaż.
Nie ma wody
Rzucił nam się w oczy brak wody. Ludzie przemierzali pobocza z kolorowymi kanistrami po benzynie. W mijanych wioskach osły ciągnęły drewniane wózki, a garbate krowy taszczyły stare opony, na których umocowano baniaki wypełnione wodą.
Kobiety niosły wodę w baniakach na głowach, a kozy gasiły pragnienie w przydrożnych rowach. Mieszkańcy czerpali wodę z przydrożnych strumieni w kolorze chai, kenijskiej herbaty z mlekiem. Kierowca minibusa założył specjalny rękaw na łokieć, który wystawił przez okno. Afrykańskie słońce nie wybaczało nawet Kenijczykom.

Przydrożne miasteczka
Za przerwą na toaletę krajobraz zmienił się radykalnie. Ziemia przybrała odcień ochry, a wśród kolczastych i rozłożystych akacji stały samotne domki z gliny zmieszanej ze słomą. Na horyzoncie rysowały się pagórki, ale ich szczyty ginęły w gęstych, afrykańskich chmurach.
Minęliśmy „Third World Bar”, którego szyld, jak większość napisów, był w języku angielskim. Niektóre tablice widniały również w suahili, a meczety oznaczono jako masjid. W każdej miejscowości zauważyliśmy butchery, niewielkie rzeźnie, w których sprzedawano świeże mięso. Wzdłuż trasy rozciągały się ogrodzone przestrzenie, gdzie pasły się kozy.
Widać było ślady wczorajszego deszczu: na poboczach błyszczały kałuże wypełnione czerwonawą wodą. Wraz z wilgocią pojawiły się komary, szczególnie w przydrożnych toaletach. Same toalety okazały się jednak niespodziewanie czyste: ani śladu pyłu, delikatny różany zapach i miękki papier toaletowy.

Zwiedzanie Tsavo West
Tuż za bramą wjazdową do Tsavo West skończył się asfalt. Czekało nas pół dnia podróży po czerwonawych wertepach w nieznośnym upale. Najpierw zwierząt było jak na lekarstwo. Wkrótce okazało się jednak, że czekała nas prawdziwa atrakcja! Kierowca wrzucił piąty bieg i ruszyliśmy pędem przez wyboistą drogę. Czyżby usłyszał przez przenośne radio, że gdzieś wyleguje się stado lwów?

Nosorożec
Okazało się jednak, że będzie nam dane uczestniczyć w historycznej chwili. Otóż strażnicy parku przywieźli olbrzymi kontener, a w nim nosorożca, którego na naszych oczach wypuszczono na wolność. Potężne zwierzę najpierw skopało drzwi kontenera, a następnie ruszyło z kopyta w busz. Moment był wzruszający nie tylko dla nas, ale także dla pracowników parku narodowego, którzy nagrywali wydarzenie telefonami i kamerami. Tymczasem nosorożec znikł wśród rozłożystych akacji, a my wróciliśmy do poszukiwań pozostałych przedstawicieli Wielkiej Piątki.


Bawoły
Nie musieliśmy długo czekać, aż kierowca nagle zahamował z piskiem opon. Choć wytężaliśmy wzrok przez lornetki, nie mogliśmy nic dostrzec. Ale krzewy zadrżały, po czym wśród liści ukazał się potężny, czarny łeb z wywiniętymi rogami. Tak spotkaliśmy naszego pierwszego bawoła. Później zobaczymy ich tyle, że nawet nie będziemy się już przy nich zatrzymywać, a kierowca powie: – Biedne bawoły są rozczarowane, bo nikt nie robi im zdjęć. Nie minęła 14:00, a my już zobaczyliśmy dwóch przedstawicieli Wielkiej Piątki: nosorożca i bawoła. Do kompletu wciąż nam brakuje słonia, lamparta i króla zwierząt – lwa.


Żyrafy
Powoli ruszyliśmy dalej. Ujechaliśmy może sto metrów, gdy zza akacji wyłoniła się wielka żyrafa. Delikatnie manewrując szyją, objadała się liśćmi akacji na tle zielonych pagórków. Co prawda żyrafy nie należą do Wielkiej Piątki, ale możliwość zobaczenia ich w naturalnym środowisku naprawdę robi wrażenie. Żyrafa wdzięcznie pozowała do zdjęć. Podeszła tak blisko, że mogliśmy policzyć wszystkie rzęsy okalające jej oczy. Spokojnie przeszła przez drogę tuż przed naszym minibusem, po czym odeszła w kierunku wodopoju.

Hipopotamy
Choć większość safari odbywa się z okien minibusów i jeepów, w Tsavo West są co najmniej dwa miejsca, gdzie można wyjść na spacer. Najbardziej znanym są źródła Mzima, gdzie można spotkać hipopotamy dryfujące w wodzie i wygrzewające się w słońcu krokodyle. Źródła Mzima to najczystsza woda w całej Kenii. Pobierana stąd woda dociera podziemnym rurociągiem aż do Mombasy.

Przy toaletach znajdujących się przy wejściu na godzinny szlak od razu przywitały nas pawiany. Zwinne małpy próbowały dostać się do plecaków i wydobyć z nich owoce. Wkrótce jednak ruszyliśmy na spacer przez gęsty las, docierając do źródeł Mzima. W sąsiedztwie altanki obserwacyjnej dostrzegliśmy cztery wielkie hipopotamy, wypuszczające wodę w powietrze niczym wieloryby. Poszły w ruch lornetki. Okazało się, że hipopotamów jest jednak pięć! Malutki hipopotam trzymał się kurczowo dużego hipopotama, który leniwie chłodził się w wodzie.


Koziołki górskie
Park Narodowy Tsavo West to nie tylko busz i sawanna. To także wielkie pole lawy, pozostałej po wybuchu wulkanu zaledwie 200 lat temu. Shetani Lava Fields, bo o nich mowa, to miejsce przypominające krajobraz po katastrofie. Przez czarną lawę powoli przebijały się niewysokie roślinki, stanowiące pokarm dla jedynych zwierząt tej części parku: koziołków skalnych. Shetani Lava Fields przypomniały nam ubiegłoroczną podróż do Craters of the Moon w Stanach Zjednoczonych, z tą różnicą, że te amerykańskie były o 2,000 lat starsze.

Słonie
Dzień powoli chylił się ku zachodowi. Choć byliśmy na nogach od piątej rano, z niesłabnącym zapałem wypatrywaliśmy zwierząt. I w końcu pojawiły się słonie! Najpierw w oddali, przy wodopoju, a później tuż przy samej drodze. Stado liczyło około 15 dorosłych osobników, plus dwa małe słoniki. Gdy dotarliśmy wreszcie do wodopoju, zadowolone słonie oblewały się wodą i trąbiły, żywiołowo wachlując się uszami. Temperatura spadła do 30 °C i nareszcie można było odetchnąć świeżym powietrzem. Małe słoniki nieporadnie próbowały trafić trąbami w wodę. Dopiero wsparcie starszych słoni pomogło im ugasić pragnienie.

Lampart
Na zakończenie dnia czekała nas jeszcze jedna atrakcja. Pracownicy ośrodka, w którym spędziliśmy noc, codziennie między 18:00 a 19:00 wywieszają mięso dla lamparta. Z początku myśleliśmy, że to zbyt piękne, aby było prawdziwe. Jednak wkrótce, gdy tylko mięso zawisło na drewnianym stelażu, zjawił się lampart. Zgrabnie wskoczył na stelaż i zajadał się mięsem. My również udaliśmy się na kolację i na zasłużony odpoczynek.

Nocleg w Tsavo West
Po Parku Narodowym Tsavo West porozsiewanych jest wiele ośrodków, w których można spędzić noc. My nocowaliśmy w Ngulia Safari Lodge, słynącej z rewelacyjnej lokalizacji. Tuż obok ośrodka znajduje się wodopój, przy którym codziennie można spotkać dzikie zwierzęta: słonie, bawoły i pawiany. Prąd dostępny jest tu jedynie w godzinach 18:00 – 00:00, a później dopiero rano.
Ku naszemu zaskoczeniu, Nguli Safari Lodge miał dostęp do WIFI, choć sygnał był raczej symboliczny. Pokój nie miał klimatyzacji, ale wyposażony był w moskitierę, dzięki czemu spało nam się komfortowo. Co jakiś czas słyszeliśmy trąbienie słoni pod balkonem, a także szelest bawołów, pasących się w trawach obok wodopoju.
Pogoda w Tsavo West
W Tsavo West w Kenii wyróżnia się dwie główne pory roku: suchą i deszczową. Pora sucha trwa od czerwca do października oraz od stycznia do lutego. To najlepszy czas na safari, gdyż zwierzęta gromadzą się przy wodopojach. Pora deszczowa występuje od marca do maja oraz w listopadzie i grudniu. Krajobraz staje się wtedy soczyście zielony, a park ożywa dźwiękami ptaków. Opady mogą utrudniać jazdę, ale widoki są spektakularne. Temperatury w Tsavo West są wysokie przez cały rok, sięgając 25–30 °C. Noce bywają chłodne, zwłaszcza w porze suchej. Każda pora roku oferuje unikalne wrażenia i różne możliwości obserwacji dzikiej przyrody.
Podsumowanie
Wyjeżdżając na safari, zdawaliśmy sobie sprawę, że będziemy mieć styczność z dzikimi zwierzętami. Oczywiście nie mieliśmy gwarancji, że je zobaczymy, gdyż wbrew pozorom park narodowy różni się znacząco od ogrodu zoologicznego. Byliśmy jednak pozytywnie zaskoczeni zarówno ilością zwierząt jak i ich bliskością. Przejazd drogą dojazdową, wzdłuż której pasą się zebry czy żyrafy to widok, którego nie doświadcza się na co dzień.
Jutro znów wstajemy o 5:00 rano i wyruszamy do Parku Narodowego Amboseli. Odwiedzimy wioskę Masajów u podnóża Kilimandżaro, zobaczymy setki antylop, zebry, hieny i strusie, a następnie udamy się w 10-godzinną podróż powrotną do Mombasy.
Spodobał Ci się artykuł o Tsavo West? Będzie nam miło, jeśli zostawisz komentarz! 🙂


7 komentarzy
Pingback:
Pingback:
Pingback:
Kakilka
Lampart zapozował jak celebryta
Anonim
Byliśmy w Kenii w ubiegłym roku i nie mogliśmy sobie przypomnieć czy to był Tsavo West czy East. Teraz już wiemy – West, bo pamiętamy te źródła 🙂
Marta
Piękne zdjęcia, zwłaszcza żyrafa i lampart 🙂
Tierra Bonita
Dziękuję! 🙂